1. SIŁY KOSMICZNE

Kopy Liptowskie. Fot. G. Folta

Scenariusz i tekst: dr Justyna Cząstka-Kłapyta. Muzyka: dr Jerzy „Juras” Gruszczyński – Medytacje Tatrzańskie „Deszcz na grani”.

Treści wystawy zostały poszerzone w publikacjach: PATRZ TUTAJ.

SIŁY KOSMICZNE



Ogień. Fot. P. Kłapyta

OGIEŃ – w porządku słowiańskiego mitu przynależał do sfery górnej – niebiańskiej. Był podstawową siłą sakralną, ochraniającą i oczyszczającą ze złych mocy wiązanych ze sferą podziemną – akwatyczną.  Wykorzystywano go też w praktykach leczniczych. Jego ciepłem leczył się Jan Krzeptowski „Sabała” (1809-1894). Występował w trzech postaciach: ziemskiej (ogień), niebiańskiej (słońce) i atmosferycznej (piorun). Składanie ofiar ogniowi (ogniska ofiarne), kierowanie do niego specjalnych formuł magicznych i wykonywanie czynności rytualnych związanych z jego rozpalaniem i gaszeniem były aktem komunikacji z bóstwem, którego był epifanią. Ceremonia rozpalania ognia stanowiła powtórzenie procesu stwarzania Kosmosu sprzed pojawienia się czasu. Ogień rozpalano w okresach świątecznych, a zwłaszcza po przyjściu pasterzy na halę, gdzie musiał być cały czas podtrzymywany dla ochrony dobytku przed złymi mocami (watra). Jeszcze w latach 60. XX wieku panowało przekonanie, że pierwszy, najważniejszy, żywy boży ogień pochodzi od pioruna.



Słońce. Fot. S. Szczurek

SŁOŃCE – dawca ciepła, życia. Jego pozorny ruch na firmamencie nieba skłaniał do refleksji nad czasem, przemijalnością, wyznaczając symboliczną granice  między doczesnością a zaświatami. Punkt graniczny wyznaczało jego położenie w zenicie. Wschód i zachód słońca wyznaczały orientację przestrzenną, były stronami świata. O Jego wschodzie witano go modlitwami, a o Jego zachodzie żegnano, obnażając przy tym głowę. Górale kładli się wówczas krzyżem zwróceni głową w jego kierunku.  Symbolem słońca jest koło, które mogło być stosowane jako magiczny znak ryty w  różnych postaciach w drewnie (np. rozeta lub motyw słońca w szczytach dachów) albo odtwarzane w zabiegach magicznych w formie zdynamizowanej − w ruchu − jako odwzorowanie kierunku pozornego obiegu słońca po horyzoncie (ruch od prawej strony do lewej). Kierunek „za słońcem” służył pomnożeniu (bydła, mleczności zwierząt), pomyślności, zachowaniu zdrowia. Przeciwny – zatrzymaniu, pomniejszeniu, odwróceniu pomyślności.



Wschód słońca. Fot. T. Michalski

WSCHÓD SŁOŃCA kojarzony był z męską stroną świata, dniem, światłością, ciepłem. Czas wschodu był też momentem najskuteczniejszego działania zaklęć i modlitw (stąd zbieranie ziół czy sianie zboża o wschodzie) oraz symbolem narodzin i młodości/świeżości. W tym czasie pasterze grali na trombitach, by odgonić po nocy złe siły i pobudzić witalność dnia podczas wypasu na holach. W miejscu gdzie wschodziło słońce zaczynał się świat.



Zachód słońca. Fot. T. Michalski

ZACHÓD SŁOŃCA wyznaczał żeńską stronę świata, wiązaną z nocą, chłodem, ciemnością, zaświatami, działaniem złośliwych sił (duchów). Koniec dnia kojarzył się też z końcem świata, bądź też końcem życia. Świat miał się kończyć, tam gdzie słońce zachodziło, a dalej już nie miało istnieć nic, tylko „sine morze”… Czas zachodu był porą działania demonicznych sił. Stąd grywali na trombitach o zachodzie słońca pasterze sakralizując dźwiękiem okolice i odpędzając złe duchy. Wtedy też, ani po zachodzie słońca nie można było zaczynać żadnej czynności ani niczego pożyczać.



Pioruny w Tatrach. Fot. S. Szczurek

PIORUN – nazwa pochodzi od imienia dawnego słowiańskiego boga Peruna (bóstwa niebiańskiego). W tradycji chrześcijańskiej jego rolę przejęli św. Michał i św. Jerzy pokonujący smoka oraz św. Eliasz (u Słowian Wschodnich). Piorun bronił człowieka od złego i jako ogień  uważany był za potężny środek niszczący złe siły. Wśród górali istniało przekonanie, że uderza tam, gdzie chodzi lub przesiaduje diabeł, czy jakiś zły duch, by go unicestwić. Wierzono, że pierwsze wiosenne uderzenie pioruna po zimowym odrętwieniu natury miało odbierać moce złym siłom uwięzionym w sferze podziemnej. Od tego momentu można było spokojnie myśleć o redyku (wymarszu owiec na halę), wyskać (kilku dźwiękowe zawołania pasterek o opadającym kierunku linii melodycznej), śpiewać i muzykować na otwartych przestrzeniach gór oraz kłaść się na ziemi.



Woda. Fot. P. Kłapyta

WODA – symbolizowała zaświaty, krainę śmierci, z której czerpano moce płodnościowe i uzdrowicielskie. W porządku mitu słowiańskiego jest ulokowana jako najwcześniejsza materia istniejąca na początku stwarzania świata, z której wyłoniły się lądy i góry. Stwarzane one były przez dwa niezależne i prowadzące ze sobą dialog bóstwa: pierwsze, mające władzę nad ogniem, światłem i  drugie, z natury złośliwe mające absolutną władzę nad wodami. Bóstwo wodne wyławia na rozkaz bóstwa ognistego z dna morskiego garść gliny – zaczyn, który mocą bóstwa światła rozrośnie się w lądy. Góry powstaną jako efekt tajnego przemycenia w paszczy bóstwa wodnego kawałka gliny, którą zacznie pluć, gdy będzie rosła i puchła wraz z rozrastającymi się lądami. Stąd góry z założenia mitu należały do bóstwa żeńskiego (wodnego), które za swoją siedzibę wybrało morze i jeziora. Dlatego w opowieściach góralskich wiele jezior kojarzonych było z mieszkającymi w nich potworami, duchami, które strzegły skarbów.



WIATR – kojarzony był z zaświatami i złymi mocami: Wiater to taki umarty cłek, co jego dusa z piekła uciukła i sapie – temu wiater ducha (informator lat 89, Olcza, 1953 r.). Odpędzano wiatr, składając mu w ofierze położoną na węgłach domu garść święconej soli i mąki. Silne wiatry tłumaczono sobie sprowadzaniem ich przez samobójców (wisielce) lub śmierć ludzi trudniących się czarami.



Księżyc. Fot. S. Szczurek

KSIĘŻYC – był łączony z siłami akwatycznymi, zaświatowymi. Należy do kręgu wierzeń związanych ze smokami. Zmienność jego kształtów, czasowa nieobecność na niebie przyczyniały się do refleksji, z której wynikało przestrzeganie pewnych zasad. Gdy zanikał na trzy dni, wyobrażano sobie, że schodzi do zaświatów – krainy śmierci (chwilowo umiera). W wielu kulturach, np. na Huculszczyźnie, wierzono, że na księżyc udają się dusze zmarłych. Jednak prawo do zamieszkiwania tam było zastrzeżone dla przywódców politycznych i religijnych, herosów i kapłanów – tylko oni mogli liczyć na nieśmiertelność. Wraz z nowiem księżyca podejmowano działania związane z gospodarką rolną. Rozpoczynano wtedy siewy, strzyżono owce, wywożono nawóz na pola – bo jak miesiącek rośnie, to wszystko będzie lepiej rosnąć. Także zbierane w pierwszej kwadrze księżyca zioła miały mieć większą moc.

Rosocha. Fot. G. Folta

Światło księżyca, zwłaszcza w pełni, aktywizowało działalność demonów i złych duchów. Po pełni, przy ubywaniu księżyca, jak twierdzili górale, lepiej nie rozpoczynać żadnych przedsięwzięć, np. podróży zarobkowych, nowych działań gospodarskich – bo przy ubytku księżyca ubywa w gospodarstwie i we wszelkich gałęziach zarobkowania.



Chmurnik. Fot. S. Szczurek

CHMURY – CHMURNICY/PŁANETNICY – związani ze sferą pośrednią między uraniczną a chtoniczną. Chmury utożsamiane były ze smokami, czarownicami i istotami wywołującymi deszcze. Jeden z mitów góralskich opowiada o powołaniu ich do życia przez diabła/Wołosa (patrz hasła: diabeł, smok, Św. Mikołaj). Według starych wierzeń góralskich istoty te panowały nad chmurami, wiatrem, burzą. Miały być podobne do zabłąkanego wędrowcy, ale o nienaturalnych kształtach; wielcy, z cienkimi nogami, długimi rękami. Mogli przybierać postać  brodatego dziada w kapeluszu i w długiej sukmanie albo idącego przez wieś mokrego żebraka. Po jego zniknięciu nagle następowała ulewa. Zaraz przed deszczem mieli być wciągani do chmury. Gdy spotkało się w niej dwóch płanetników, dochodziło do walki, targały się chmury i poprzez powstające dziury płanetnicy spadali na pola. Szli wtedy do ludzi i za łyżkę strawy dawali im spokój. Jednym ze sposobów zapobiegania niszczycielskim szkodom tych istot – półludzi, półdemonów, było używanie do ich przeganiania dzwonów kościelnych. Gdy kościół tego zabronił, zaczęto budować specjalne kapliczki (loretańskie) wyposażone w dzwony – ich dźwięk działał jak apotropeion, odpędzający złe moce. Znajdują się w Bańskiej Wyżniej, Czarnym Dunajcu (Podhale), Jabłonce (Orawa), na Łapszance (Zamagurze Spiskie).



Wstęp | 2. Istoty nadprzyrodzone | 3. Przyroda ożywiona | 4. Przyroda nieożywiona | 5. Toponimy i hydronimy | 6. Kultura ludowa

error: Treść jest chroniona!